Otóż, takie z pozoru niewinne ruszenie Opiekuna z miejsca może zostać odebrane przez psa np. jako poganianie, zmuszanie do przerwania ważnej dla niego czynności, czy nawet do wejścia w interakcję z czymś, co jest przed nim. Tymczasem psy często w takich sytuacjach (pojawiający się na horyzoncie pies, przejeżdżający tramwaj, zbliżający się biegacz, jadący rowerzysta, bawiące się dziecko itp.) potrzebują zatrzymać się na dłuższej, poobserwować, posłuchać, „złapać” zapach, sprawdzić co będzie działo się dalej, przeanalizować dochodzące do nich informacje i zadecydować co z nimi zrobić, by po wszystkim móc w spokoju np. zająć się sobą, skupić uwagę na nas, czy kontynuować spacer. Zamiast tego, my Opiekunowie nieświadomi sytuacji, ruszamy przed siebie i, nawet nie używając fizycznej siły, zmuszamy psa do przerwania tego ważnego procesu. Tym samym niejednokrotnie wywołujemy u niego niepotrzebne pobudzenie, niepokój czy frustrację, uniemożliwiamy samodzielne „wyregulowanie się” i powrót do stanu równowagi. Jedne psy radzą sobie z tym lepiej, inne gorzej, a związane z niezaspokojoną potrzebą skontrolowania środowiska emocje/pobudzenie muszą znaleźć ujście. Reakcje mogą być różne i u każdego psa inne, „wylewne” lub bardziej subtelne: pies może zacząć chwytać smycz, ciągnąć na niej, oszczekiwać inne czworonogi, skakać na mijanych ludzi albo na nas, czy wściekle „wkręcić się” w węszenie lub po prostu nas ignorować.